bialystok.repertuary.pl
Film

Bardzo długie zaręczyny

Un long dimanche de fiancailles
Reżyseria: Jean-Pierre Jeunet

Repertuar filmu "Bardzo długie zaręczyny" w Białymstoku

Brak repertuaru dla filmu "Bardzo długie zaręczyny" na dziś.
Wybierz inny dzień z kalendarza powyżej.

Plakat filmu Bardzo długie zaręczyny
Tytuł oryginalny: Un long dimanche de fiancailles
Czas trwania: 134 min.
Produkcja: Francja / USA , 2004
Premiera: 11 lutego 2005
Dystrybutor filmu: Warner

Reżyseria: Jean-Pierre Jeunet
Obsada: Audrey Tautou, Gaspard Ulliel, Dominique Pinon, Jodie Foster

Pięciu mężczyzn zostaje skazanych przez sąd na pozostawienie ich na ziemi niczyjej, pomiędzy dwoma walczącymi armiami, tak by zginęli od ostrzału z dwóch stron. Kiedy już wszyscy myślą, że mężczyźni zginęli, narzeczona jednego z nich, dziewczyna, która nie może chodzić od trzeciego roku życia, zaczyna podejrzewać, że jej chłopak przeżył. Rozpoczyna długą i bolesną drogę, która ma zaprowadzić ją do prawdy.

tekst: ARS


Średnia ocena: 5.0
rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0
Oceniono 2014 razy. | Oceń film

Wasze opinie

Wabik 15. lutego 2005, 17:01

Piękny
Piękny film o miłości, wierności i o tym, że ludzie mogą być sobie przeznaczeni, a przynajmniej o tym, że czasem w to wierzą i że wiara czyni cuda. No... każdy chciałby być tak kochany! Przy czym historia nie jest nudna i rażąca tanim sentymentalizmem, jak to często z romansami bywa. Mamy tu bowiem – znany raczej z filmów kryminalnych – motyw prywatnego śledztwa i mozolnego dochodzenia bohaterki do prawdy. Matyldzie co chwilę urywają się tropy i wydaje się, że sprawa jest beznadziejna. A cała intryga jest opowiedziana naprawdę przednio. Jest to też film piękny plastycznie - jak na Jeuneta przystało: piękne plenery, piękne zdjęcia, urocze nadużywanie filtrów barwnych (to jest jak znak firmowy), niespotykana dbałość o szczegóły i rekwizyty, wreszcie efekty specjalne, które nie są objawem gadżetomanii, a służą wyczarowaniu klimatu. Radość dla oczu. Jest to jeszcze film antywojenny. Może za dużo naraz? Wcale nie, jeżeli scenarzysta, reżyser i aktorzy sobie radzą. Ci sobie poradzili koncertowo!
Wabik , 2005-02-14 14:01:39

Bajusia 14. lutego 2005, 23:03

Wstrząsający...
Film wstrząsający, a wszystko przez odważne i nieco groteskowe obrazy wojenne, które niekiedy wywoływały nerwowy śmiech (a ten z kolei nie zawsze był na miejscu). Poza tym uroczy, Jeunet podobnie jak w "Amelii" zastosował swoje "tricki" w przedstawianiu bohaterów. Jak stwierdziła moja przyjaciółka, nawet gdyby nie wiedziała, że to film Jeunet'a, od razu by się domyśliła, że to on jest jego reżyserem.

Bolo 14. lutego 2005, 17:06

Genialny film!
Wbrew temu co pisała tu jedna osoba, to nie jest żadne romansidło tylko świetny dramat z bosko grającymi aktorami, niesamowitymi zdjęciami i cudownym klimatem. To jeden z tych filmów, które pamięta się dłużej niż inne - zdecydowanie polecam!!!

Wabik 14. lutego 2005, 14:01

Piękny
Piękny film o miłości, wierności i o tym, że ludzie mogą być sobie przeznaczeni, a przynajmniej o tym, że czasem w to wierzą i że wiara czyni cuda. No... każdy chciałby być tak kochany! Przy czym historia nie jest nudna i rażąca tanim sentymentalizmem, jak to często z romansami bywa. Mamy tu bowiem – znany raczej z filmów kryminalnych – motyw prywatnego śledztwa i mozolnego dochodzenia bohaterki do prawdy. Matyldzie co chwilę urywają się tropy i wydaje się, że sprawa jest beznadziejna. A cała intryga jest opowiedziana naprawdę przednio. Jest to też film piękny plastycznie - jak na Jeuneta przystało: piękne plenery, piękne zdjęcia, urocze nadużywanie filtrów barwnych (to jest jak znak firmowy), niespotykana dbałość o szczegóły i rekwizyty, wreszcie efekty specjalne, które nie są objawem gadżetomanii, a służą wyczarowaniu klimatu. Radość dla oczu. Jest to wreszcie film antywojenny. Może za dużo naraz? Wcale nie, jeżeli scenarzysta, reżyser i aktorzy sobie radzą. Ci sobie poradzili koncertowo!

Recenzor 14. lutego 2005, 12:12

James...
...co Ty właściwie chrzanisz??? Ja wchodzę na tą stronę żeby wyrobić sobie jakąś opinię o filmie, poznać zdanie innych, dowiedzieć czy warto się na niego wybrać czy nie - natomiast Twoje przeżycia erotyczne i wynurzenia na ten temat zupełnie mnie nie interesują. Ludzie, proszę Was - trzymajcie się tematu, a nie pieprzcie u d..ie-Marynie! I nie zdradzajcie zakończenia filmu - gdyż jest to zwyczajne chamstwo i psucie zabawy innym.

JamesB 14. lutego 2005, 8:10

To dobry film...
Tak naprawdę niewiele pamiętam samego filmu... Ale zapamiętam go na zawsze, bo wtedy dowiedziałem się, co to znaczy naprawdę całować i być całowanym... Podzielę się tą wiedzą: naprawdę będzie wtedy, kiedy poczujecie to na całym ciele, aż w końcach palców stóp, a przy was będzie jedna jedyna osoba na świecie, którą chcielibyście pocałować. Proste? Ona wyszła kilka minut przed końcem, a ja miałem zostać... Nie wytrzymałem... Nakrzyczałem na ochroniarza, że nie widział dokąd poszła (bez sensu, tam jest chyba jedno wyjście), ale przecież żyjemy w czasach mobilnej telefonii. Powiedziała, że właśnie wyjeżdża z parkingu. I rozłączyła się. Zdążyłem w ostatniej chwili. Zdążyłem dla kilkunastu sekund, ostatniego pocałunku i „jedź”. Wyjechała – z mojego życia. Jeżeli macie w domach encyklopedie czy leksykony, wytnijcie hasło „samotność” i wklejcie tam to, co tu napisałem.
A, prawda, film. Mam wrażenie, że pełen ludzkiego wewnętrznego ciepła. Apologia kurczowego trzymania się i chronienia swojego małego światka. Skontrastowana z ekspresyjnymi naturalistycznymi (przesadnie) scenami okrucieństwa „dużego” świata. Tego dnia w czasie przerwy w pracy rozmawialiśmy z kolegą o kilku nurtach filozoficznych. Może warto być po części solipsystą? Niech ten duży świat będzie urojeniem. Film chyba dowodzi, że niestety urojeniem nie jest. Ale to przecież nie znaczy, że trzeba się poddać.
Nie dam rady obejrzeć tego filmu jeszcze raz. Czy ktoś z was mógłby napisać chociaż zdanie, jak się kończy?

zoomkala 12. lutego 2005, 14:01

bleeeeeeeeee.,... ochyda
do d..y jest ten film nie POLECAM z całego serducha marnujecie pieniądze na bilety jeśli się na niego wybieracie chyba że lubiecie romanse itp. to idźcie

carridwen 12. lutego 2005, 10:26

great
wszystko super...tylko czy ma ktoś napisy do tego filmu??

Magda 4. lutego 2005, 9:58

Polecam! Polecam! Polecam! Polecam! Polecam! :-)
Dawno nie widziałam tak dobrego filmu! Mam tylko jedną radę: nie polecam divx, warto obejrzeć go w kinie. Zdjęcia i nastrój świetne; gra aktorów na, jak zwykle u tego reżysera, bardzo wysokim poziomie. Nie ma co się rozpisywać - polecam.

Dodaj nowy komentarz Bardzo długie zaręczyny

Twoja opinia o filmie: