Profile: telegram
Films comments:
MAJSTERSZTYK! Zdecydowanie
marsz do kina!!!
Nie rozumiem, skąd tyle
jęków i stęków... Zarzuty
czasami absurdalne - że za mało
gadżetów, za mało podstępów i za
mało dziewczyn, a zły to w ogóle
Zły nie jest (a był nim taki
chłystek jak np. w "Die another
day"??). Ludzie, ile można
kręcić to samo! Film w genialny
sposób miesza stare z nowym. W
przeciwieństwie do pobrzednich
"bondów" z Craigiem, tu są
dokładnie wszystkie elementy
typowe dla Bonda: wracają Q i
Moneypenny, są gadżety i martini
z wódką, są typowe gierki słowne
bohaterów, są oszłamiające
scenerie i 2 dziewczyny, z
których jedna ginie, jest zły z
fizycznym defektem itd. - ALE:
wszystko podane w nowy i
zaskakujący sposób. Że nie
wspomnę o ogromnej liczbie
odniesień do starych "bondów" -
zarówno w warstwie tekstowej,
jak i elementów filmowych.
Javier Bardem w swojej roli
absolutnie genialny - w ogóle
aktorstwo mamy tu najwyższej
próby. Jest w filmie może więcej
melancholii, zadumy, więcej
spojrzenia wstecz, ale obraz
bynajmniej nie traci na
widowiskowości. Scena
otwierająca - tempo zapiera dech
w piersiach! Wszystkich zachęcam
do udania się do kina i
przekonania na własne oczy!
Nie sugerujcie się
negatywnymi opiniami tutaj - a w
szczególności tą użytkownika
robson02, który nie dość, że po
polsku się wysłowić nie umie, to
jeszcze po chamsku i bez
ostrzeżenia zdradza końcówkę
filmu... Sprawdźcie sami,
wszystkim, których znam, film
się podobał bardzo.
Bardzo sympatyczny film na letnie popołudnie - skrzyżowanie "E.T." i "Goonies", umiejętnie osadzone w klimacie lat 70. Na kolana nie rzuca, zagadka też średnio zagadkowa, ale czas w kinie upływa szybko i człowiek się może zrelaksować. A po wyjściu z kina szybko o filmie zapomnieć.
Jestem zaczarowany i
oczarowany!
Zuepłnie nie rozumiem tych
wszystkich negatywnych
komentarzy. Że historia
nieklarowna? Jak dla mnie
przejrzysta i zupełnie
zrozumiała - a pewne
niedopowiedzenia trzeba sobie po
prostu dopowiedzieć. Plastycznie
to jak dla mnie bije roz- i
przereklamowanego AVATARa: tu
mamy erupcję wyobraźni, tam
fajerwerk beznamiętnej techniki.
Jeśli dodac do tego aktorstwo
pierwszego sortu... Polecam
zdecydowanie! Kino autorskie i
zupełnie inne niż rzeczony
AVATAR, ale zdecydowanie warto
dać się uwieść Gilliamowi. Jeśli
ktoś jednak preferuje historie
typu Pocahontas w kosmosie (z
nieodzownymi scenami z wielkim
buuum), może niech sobie
faktycznie odpuści.
TOTALNE DNO!!!
Jestem wściekły, że
zmarnowałem prawie 3 godziny z
życiorysu i 23 złote. Efekty w
porządku, z tym że w sumie może
się ich z 20 minut zbierze -
wszystkie są zresztą w skrócie w
zajawkach. Niestety, autorzy
zamiast na efekty postawili na
fabułę - a to niestety w tym
gniocie KATASTROFA! Bzdura goni
bzdurę, niedorzeczności osiągają
poziom śmieszności, a całość
jest miksem najbardziej
wyświechtanych kalek i schematów
z "holiłódzkich" produkcji - i,
co jeszcze gorsze, z poprzednich
popłuczyn Emmericha. Trzymać się
od kina z daleko - i nie dać się
zwieść trailerom!!!
Bardzo dobry, jestem naprawdę pod wrażeniem! Zwłaszcza po tych wszystkich gniotach SF, których wysyp mieliśmy w ostatnim czasie (latach nawet)... Tu najważniejsza jest historia, efekty są drugorzędną sprawą. No i bez bardzo hollywoodzkiej sztampy, choć końcówka słodziutka ;-)
Obrazki z Egiptu ładne, treść też nie najgorsza... Zwłaszcza dla kogoś, kto się z tą problematyka nigdy nie zetknął. Tylko zbyt krótki ten filmik, no i więcej efektów 3D by się przydało, skoro już to w IMAX idzie.
Po prostu Almodovar - cudowny, urzekający, wciągający... Może nie angażuje emocjonalnie tak bardzo jak "Porozmawiaj z nią" - ale i tak to kino najwyższej próby!
Świetna groteska historyczna - dynamiczna, inteligentna, skrząca się humorem, z niespodziewanymi zwrotami akcji i pełnokrwistymi bohaterami. Po prostu Tarantino w całej krasie. Oglądanie to jak zwykle czysta przyjemność.
Oczywiście - wulgarny, prostacki, żenujący... ale przy tym nieodparcie śmieszny (choć rzecz jasna na swój specyficzny sposób). Na moim seansie cała sala zaśmiewała się do łez. Wywiad z Harrisonem Fordem - perełka. Mebelki dla Pauli Abdul podobnie. A końcówka rozłożyła mnie już zupełnie :-) A przy tym w prowokacyjny sposób rozprawiający się z American way of life... Polecam scenę castingu dla dzieci - przerażający pean na cześć ludzkiej głupoty.
Bajeczka z wielkim łubu-dubu w finale (ech, ci amerykańscy żołnierze i wielkie słowa o ojczyźnie...), ale w wakacyjne popołudnie - czemu nie? Amerykańska papka lekka, łatwa i przyjemna.
Lekkostrawna komercyjna papka - w sam raz na wiosenne, bezrefleksyjne popołudnie. Bzdura goni bzdurę, ale akcja leci wartko, a widoki Rzymu przepiękne. Można zobaczyć - i zapomnieć.
Niestety, film nie porywa. Zadziwiające, jak z tak nośnego i oryginalnego pomysłu ktoś taki jak Fincher tak niewiele wyciągnął. Powstała nudnawa historia miłosna a rebours - na dodatek oparta na oklepanej (ale Oscarowej) klamrze fabularnej: w obliczu śmierci pewna pani wspomina, jak to się drzewiej kochało... Skąd my to znamy? "Titanic"? "Angielski pacjent"?... Szkoda, jak dla mnie - zmarnowana szansa. A za co Pitt miałby Oscara dostać - to już jest dla mnie całkowita zagadka.
Fabularna kalka z poprzednich filmów. W sumie niczym się od nich nie różni poza sztafażem chińskim. Wiadomo, olimpiada idzie, o Chinach głośno, każdy chce zarobić... Da się obejrzeć, ale do klimatu przygody dużo dalej.
Doskonała komedia!
Nic dodać, nic ująć - po
prostu wreszcie autentycznie
śmieszna komedia!
Świetna bajka!!! Dla każdego!
Wreszcie jakiś film
fantasy zrobiony z polotem - i
niezbędną chyba w tego typu
produkcji ironią. Kapitalne
odprężenie po ciężkim dniu
:-)
Stracona szansa na coś
lepszego.
Pierwsza połowa jest
niezła - cała historia jest
traktowana z przymrużeniem oka,
a niektóre sceny są wręcz
wyśmienite. Niestety, druga
połowa filmu to już klasyczna
hollywoodzka nawalanka bazująca
na dodatek na wszelkich
możliwych ogranych już do bólu
schemtach (dzielni amerykańscy
żołnierze, piękna informatyczka
i jej tłusty czarny pomocnik,
pozorny ciamajda wykazujący się
bohaterstwem itd. itp. - skąd my
to znamy?). Końcówka jest już
tak totalnie nadęta i
patetyczna, że oglądać to
trudno.
Ten trailer jest lipny!!! Czy
nikt tego w KSK nie kontroluje??
Właściwy jest np. tutaj:
http://www.youtube.com/watch?v=-
lc6C4juTVg
Peter, nie czepiaj się
błahostki...
Rozumiem Twoje
zniesmaczenie ortografami, bo
sam je odczuwam, ale dlaczego w
związku z tym nie używasz
polskich znaków diakrytycznych?
To nie jest SMS, tylko wpis na
forum. A teraz wychodzi, że
przyganiał kocioł
garnkowi...
Jedno słowo: PRZEKOMBINOWANY.
Za dużo wątków, postaci,
wolt scenariusza; czasem trudno
nadążyć, kto z kim i dlaczego.
Humor, jeśli się pojawia, to
często jakby na siłę. Gdzieś
zgubiła się lekkość pierwszej
części, za to nagromadzenie
efektów specjalnych imponujące.
Ale cóż, taka wada sequeli.
Obejrzeć można, ale mam
nadzieję, że widzom zostanie już
oszczędzone poszukiwanie ze
Sparrowem (choćby, jak tu,
zmultiplikowanym) źródła życia.
Stary, dobry Allen...
Fabuła, jak to bywa u
Allena, pretekstowa, ale dialogi
skrzące się humorem i ironią -
perełka! Film sto razy
zabawniejszy od wszystkich
reklamowanych głośno "komedii
roku".
Kino o niczym dla dużych
chłopców.
Wizualnie - świetnie, choć
wbrew zachwytom nie do końca
oryginalnie (jak dla mnie, to
miks "Gladiatora", "Sin City" i
"Władcy pierścieni"). Natomiast
fabularnie - bardzo średnio,
oględnie rzecz ujmując.
Drewniane, nadęte, pełne patosu
dialogi (ale cóż, to amerykański
film), jedynie z rzadka
przełamywane jakim takim
humorem. Jeśli już oglądać - to
tylko na dużym ekranie. A po
wyjściu z kina można
zapomnieć.
A kto powiedział, że to ma
być film o Goi? ;-)
To film o jego "duchach" -
i to jest moim zdaniem w nim
bardzo ciekawe: na początku
głównym bohaterem wydaje się
malarz, potem dziewczyna, ale
pod koniec... chyba jednak
inkwizytor. Film ciekawy,
frapujący, poruszający emocje.
Może nie jest to "Amadeusz", ale
zobaczyć zdecydowanie warto!
Jestem bardzo pozytywnie
zaskoczony!!!
Na film szedłem bez
przekonania, spodziewając się
kolejnej produkcji, gdzie
fajerwerki wizualne zupełnie
przesłonią jakąkolwiek treść. A
tu niespodzianka! Warstwa
wizualna, a owszem - przepiękna,
ale jest i treść! Konflikt
niemal szekspirowski
przedstawiony ciekawie, bez
sztampowego rozwiązania. Jak
najbardziej zachęcam!
Niestety, rozczarowanie...
A zapowiadało się tak
dobrze... Film nie trzyma ani
tempa, ani napięcia, humor
wymuszony, historia przedstwiona
dość nieciekawie i
pretensjonalnie. Filmu nie
ratuje ani Judi Dench, ani Bob
Hoskins. Ani tym bardziej
śpiewający piosenkarzyk Will
Young.
Genialny film!!!
Dla takich obrazów warto
było wynaleźć kinematograf!
Wciągająca, poruszająca emocje,
choć nieco przewrotna historia,
aktorstwo z najwyższej półki
(dwie nominacje Oscarowe jak
najbardziej zasłużone - szkoda,
że bez statuetek), doskonała
muzyka Glassa. Czego chcieć
więcej? Marsz do kina!
Jasne, że psychologia tłumu.
Ale za często w kinie nie działa
;-)
Zresztą nieistotne - film
zdecydowanie warty zobaczenia i
odczucia.
Bardzo dobry film!!!
Śmieszny, inteligentny,
choć może odrobinę za długi. Nie
rozumiem tego czarnego piaru,
który się robi temu filmowi...
Że nie dorównuje "Misiowi"? Ależ
i w "Misiu" fabuła miała
charkter wybitnie pretekstowy
(ciekawe, który z malkontentów
byłby w stanie dokładnie
opowiedzieć fabułe "Misia"), a
humor w wielu przypadkach
ciągnęła postać niejakiej
Aleksandry Kozel (genialna
zresztą). "Ryś" jest bardzo
zabawny (nie wiem, na jakich
senasach bywają niektórzy, ale
na moim cała pełna sala pękała
ze śmiechu), podszyty absurdem,
ale przy tym bardzo prawdziwy
(choć nie odnosi się
bezpośrednio do nikogo i
niczego). Jestem pewien, że
wiele z fraz "Rysia" prędzej czy
później wejdzie do potocznego
języka, a sam film zostanie w
pełni doceniony dopiero za kilka
lat - jak "Miś".
Piękny, choć smutny...
I nie zgadzam się ani z
iskariotą, ani z trupti patakiem
- czasami film trzeba po prostu
odbierać intuicyjnie, a ten do
tego typu należy. Historia może
nie najoryginalniejsza, ale
podana w bardzo oryginalny
sposób, z pięknymi zdjęciami i
muzyką. Symbolika rzeczywiście
zaczerpnięta z różnych epok i
kultur, ale uważam, że to nie
łatwizna, ale zmuszenie do
niejakiego wysiłku widza. Film
godny następcy "Requiem dla
snu", choć zupełnie czego innego
dotyczy i w inny sposób
opowiada. Rzecz niesłychana - na
seansie, na którym byłem, ludzie
dopiero zaczęli wychodzić po
tym, kiedy minęły napisy
końcowe...
A ja film zdecydowanie
POLECAM!!!
A Magi i innym oczekującym
czegoś bardziej sztampowego i
mniej obrzydliwego (choć ja tu
nic "obrzydliwego", cokolwiek to
znaczy, nie widzę) - polecam po
prostu jakąś hollywoodzką
produkcję. Tam "Historia
mordercy" na pewno będzie
zgadzała z Waszymi
oczekiwaniami.
Do Magi. Nie podałaś ani
jedengo argumentu - tylko
marudzisz, że film jest
irytujący...
Jakie masakry? Gdzie tu
masz choć jedną scenę jatki w
stylu Gibsona? Chyba na innym
filmie niż ja byłaś. Poza tym,
jak większość tutaj, nie
bierzesz pod uwagę, że film jest
adaptacją powieści (sprzed ponad
20 lat) zresztą - i to bardzo
wierną. By nie rzec: doskonałą!
Nie przyszło Ci do głowy, że
tytułowe pachnidło, a co za tym
idzie - inne elementy filmu -
mogą być metaforą? Że całą rzecz
można przenieść na wyższy
poziom, symboliczny? (Choć
dosłowne odczytanie też może być
wciągające). Że można wreszcie
odczytać film jako
postmodernistyczną układankę i
żonglerkę konwencjami? Jeśli z
tego filmu nie wyciągnęłaś
żadnego wniosku ani nie zmusił
Cię do żadnego wysiłku
intelektualnego, idź po prostu
na "Noc w muzeum" - kino
grzeczne, ładne i na pewno nie
irytujące. Ale wszystkim innym
film polecam - jest
ŚWIETNY!!!
KATASTROFA!!!
DLACZEGO NIE wrzucić do
miksera trochę drewna (na
aktorów), siana (na dialogi) i
płyty z kosza w Tesco (na
zgrabną intrygę)? Pewnie,
wszystko można, ale po co? Ano,
po to, aby nabić kasę panom
producentom i sprawić, by
śliczniutcy aktorzy zaczęli się
pojawiać na rautach
organizowanych przez "Galę".
Omijajcie kino szerokim
łukiem!
Świetny, świetny i jeszcze
raz świetny!!!
Dawno już nie byłem w
kinie pod takim wrażeniem
ciekawej historii, mistrzowsko
skonstruowanej, zagranej i
sfilmowanej. Kto jeszcze nie był
- natychmiast marsz do kina!!!
Zaręczam, że nie
pożałujecie!
FANTASTYCZNY, wciągający, piękny!
Jeśli ktoś liczy na kino trzymające w napięciu, dramatyczne zwroty akcji i efektowne sekwencje pościgów (choć wszystkie te elementy w filmie są) - niech sobie odpuści. Film może troche zbyt patetyczny i w nadmiarze epatujący wielkimi słowami - ale... wszystko mu mogę wybaczyć. Ten film to magia kina w czystej postaci. Obrazy, muzyka, postaci - zniewalające. Satysfakcja ze składania fabularnych klocków w całość też gwarantowana.